Zaduszki
akrostych
Znicze przypominają o kruchości życia,
Anielskie chórki przyśpiewują zmarłym.
Dusze pozbawione cielesnej powłoki są
Unoszone do nieba przez armię aniołów.
Storczyki ustąpiły miejsca chryzantemom,
Zaświecone lampki towarzyszą refleksji.
Kiedyś inni pochylą się nad naszą mogiłą
I wspomną wspólnie przeżyte miłe chwile.
Pomódlmy się też za dusze naszych przyjaciół z Beja, których Bóg raczył powołać do siebie.
autor
_wena_
Dodano: 2018-10-22 14:28:07
Ten wiersz przeczytano 4486 razy
Oddanych głosów: 90
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (146)
I za Darka.
http://wiersze.kobieta.pl/autor/darian-5858 4
dziękuję weno za pamięć
Teraz widzę, ale wcześniej przeoczylam jak na ironię
Jej nazwisko...
Dzięki.
moliczko, o św.p. Celinie wcześniej wspomniała wandaw
w swoim komentarzu pod moim akrostychem.
weno,
Celina Ślefarska...
Samo życie :( Miłego wieczoru, Małgosiu :)
Zachodzę w głowę - Jeśli nie Celina Ślefarska to o
kogo chodzi?
To smutne, kiedy dowiadujemy się o odejściu kogoś z
portalu i kogoś z realu. Możemy tylko, a może aż,
poświęcić im chwilę modlitwy i wspomnień.
Pozdrawiam Weno :)
Witaj Romo - dziękuję, ale nie.
Nazwisko kończyło się tak po polsku cki,
ski.../chyba/.
Zawiadamiał kogoś Jej mąż...
Pozdrawiam Ciebie, Gospodynię strony i czytających.
Zgadza się Romeczko, to o tę osobę chodzi. Bardzo
lubiłam Grażynkę i często odwiedzałyśmy się pod
naszymi wierszami. O jej śmierci dowiedziałam się
prawdopodobnie od Tereski - Tessa 50, ale mogę się
mylić.
Moliczko - Bożenko, czy chodzi Ci o Grażynę -
Elżbietę Fotek:-(
W zwykłe dni, choć nie tak licznie, groby też są
odwiedzane przez najbliższych zmarłego. Mieszkając
blisko, nie muszą czekać na święta i starają się na co
dzień dbać o ich groby. Od dwudziestu lat moja siostra
przyjeżdża co trzy miesiące na grób naszej mamy,
pokonując samochodem trzysta kilometrów a ja przez te
lata staram się odwiedzać grób mamy chociaż raz w
tygodniu. Siedząc na ławeczce rozmyślam nad
nieuchronnym przemijaniem i wyciszona wracam do domu,
do codziennych obowiązków.
Dziękuję za wgląd i ciekawy komentarz.
Witaj,
oprócz wymienionych przyszłami na myśl jeszcze jedna z
Pań; nigdy się nie skarżyła, nie opowiadała o swoich
niedomaganiach i nagle Jej nie było.
Niestety nie moge sobie przypomnieć Jej nazwiska - na
imię miała Grażyna /chyba/.
Jak ktoś wymieni to sobie przypomnę na pewno właściwą
osobę.
Pozdrawiam w zadumaniu.
Zaduszki to taki jour fixe. Zmarli się cieszą dużo
wcześniej i oczekują wizyt. Przychodzi najbliższa
rodzina, sprzątnie grób zapali świeczkę, czasem się
pomodli i już pędzi dalej. A potem cały rok czekania
na kolejną wizytę...
Nie może być inaczej, droga Kazieńko :) A że do twarzy
Ci w tym białym kapeluszu, niechże w nim świeci
słoneczko...serdeńko :))
Piękny...zawsze będą żyć w naszej pamięci.Pozdrawiam
Wandeczko:)