ZAGUBIONY
żeglując pośród różnych myśli
przychodzą fale tamtych obrazów
nadchodzące błyskawice mego sumienia
niczym kat tną łzami policzek
wiatr smutku napełnia żagle
chcąc wyrwać nadziei maszt
hukiem bicza pękające liny
przechylając okręt mego żywota
przerażony wpadam miedzy zimne
tafle kry złych uczynków
kiedy blask miłości dostrzega mą prośbę
kapitan trzymając mój chwiejny ster
uspakaja rozszalały sztorm niepewności
wodując szalupę pięknej wiary
teraz nabieram radości we wiosła
chęcią chcę naprawić statek
Komentarze (1)
ciekawe pozdrawiam