Zagubiony statek
Gdzie jest życie w tej poezji ? Wszak to listy są kłamliwe.
W szklance tej,
po brzegi pełnej.
Pływa statek papierowy.
Kolorowe burty jego
są opoką dla załogi.
Śmiesznie huśta sie na wodzie,
wznosi się, to znów opada.
Czasem słychać głos donośny:
Ziemia! ląd, nasz dom radosny...
Wtedy płynie łza po twarzy.
Bywa jednak dni tych wiele,
gdy już wody zapas zniknął.
Martwe oczy w słońcu gasną,
proszą tylko o cień chmury.
Bóg, ten szaleniec bezlitosny...
W szklance tej,
po brzegi pełnej.
Płyną ludzie papierowi.
Sztywne nogi kartonowe,
przytwierdzone do pokładu.
Horyzontu linia cienka
cel wyznacza w tej podrózy.
Nawigacji szkoła żadna
pomuc tu nie zdoła wcale.
Nawet strach tutaj przyklęka...
Dumnie trwa na stanowiskach
ta załoga, wszak tak dzielna.
Czeka jeno dnia takiego,
gdy dryfując w noc bezwietrzną
będą mogli się utopić.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.