Zakalec
Zamknięty ciągle w swej skorupie,
boję się światła, boję wody,
że znów rozpuszczę się jak cukier
i tylko umrzeć będzie szkoda.
Gdy w zawiązanym leżę worku,
zamiast po świecie gdzieś się błąkać.
Młynarz przechowa mnie do wtorku,
potem przemieni ziarno w mąkę.
I tylko jedno doda jajko,
zamiesza i ugniecie ciasto.
Za grosz wystawi na pchlim targu.
Palcem mnie wytknie całe miasto.
autor
return
Dodano: 2014-03-27 10:59:47
Ten wiersz przeczytano 643 razy
Oddanych głosów: 8
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (8)
też tak mam
Doszukałam się tu przepisu na ciasto na pierogi: kg
mąki, dwie szklanki wody i jajko, urobić i lepić. Nie
ma mowy o zakalcu, kiedy nie ma placka. Miłego dnia.
Może nie będzie tak źle... Uśmiechy :))
Dobry wiersz.
Pozdrawiam :)
Jest o czym pomyśleć. Ale może nie jest aż tak źle?.
Dobry, zatrzymujący wiersz. Pozdrawiam :)
Można pobujać w interpretacjach.Super!
podoba mi się - niby zabawnie, ale głębszy problem
opisuje; pozdrawiam;)
trzeba doceniać siebie za to że niedocenione