Zaklęta klatka
Chce się uwolnić z zaklętej klatki,
zobaczyć promień słońca.
Prawdziwie kochać,
kochanym być..
Czy można tak?
Nie... moja klatka więzi bez końca!
Niebieskie oczy,
subtelne dłonie i serce pełne miłości,
dokąd mnie prowadzisz, dokąd prowadzisz?
To wszystko jest klatką która mnie otacza!
Lecz wiem że przyjdzie taki dzień i krzyk
mój ktoś usłyszy,
otworzy klatkę, wyfrunę z niej by doznać
błogiej ciszy.
I nastał taki dzień,
ujrzałem promyk słońca, dziękuję za
wolność, tchnienie nadziei i tak chce trwać
do końca.
Komentarze (8)
Nadzieja umiera ostatnia...
Ładnie napisane :)
Pozdrawiam
Śliczny, rozmarzony wiersz, pozdrawiam :)
Witaj. Szczesliwi ci, ktorzy chociaz raz moga poczuc
sie wolni. Moc serdecznosci.
jak zwiewałeś pewnie złotą klatkę zabrałeś więc na
początek kasę masz
tyle serc spragnionych, po tej ziemi kroczy,
lecz los sam kieruje gdzie Amor wyskoczy...
spokojnej nocy:))
,, wolność kocham i rozumie...,,
Podoba mi się
Pozdrawiam :*)
Bardzo nostalgicznie :)pozdrawiam :)