zakochałam się w tobie wieczorem
zakochałam się w tobie wieczorem
na polanie spłowiałej od słońca
poznawałam twoje spojrzenia
każde było początkiem bez końca
niebo śmiało się z moich myśli
nie słuchało szeptów - nie grzmiało
ale ogniem nad horyzontem
przed północą się roześmiało
chciałam pobiec przed siebie – nie
mogłam
chciałam krzyczeć lecz milczeć musiałam
tłukło we mnie się serce zajęcze
ból miłości jak prawdę czytało
sen nie przyszedł nie zamknął nam oczu
noc nie kryła przed nami tajemnic
wystarczyło czuć tylko swój dotyk
trwać w milczeniu szerokich źrenic
przyszło rano za wczesne za blade
jeszcze rosę niosło na włosach
od niechcenia dało mi radę
by chłopaka z gitarą nie kochać
Komentarze (12)
cudny klimat leciutko z nutką melancholi - miłośc tak
może zauroczyć:-)
pozdrawiam
Przepiękny z miłością pisany wiersz, może i wew mnie
znów się ktoś zakocha, pozdrawiam serdecznie;)
Aniu, bardzo na TAK
Podoba mi się przekaz, choć puenta nie przekonuje.
Czasami takie gitarowe zauroczenia trwają bardzo
długo. W szesnastym wersie chyba miało być "źrenic".
Na miejscu autorki przemyślałabym ten wers, oraz
spróbowała pozbyć się kilku z dziewięciu zaimków. Mam
nadzieję, że autorka wybaczy mi te czytelnicze
sugestie. Dobranoc:)
A to istota w uczuciach płocha, wieczorem zakochana,
rankiem już nie kocha!
Pozdrawiam!
Podoba się!
Jedynie ten wers
/trwać w milczeniu szerokich źrenicami/ nie do końca
rozumiem
Pozdrawiam :)
Ech ta miłość, cóż bez niej byłoby warte nasze życie:)
Czasami lubi sprawiać nam niespodzianki:)
Ładny wiersz.
Pozdrawiam:)
Marek
Ladna melancholia.
Pozdrawiam:)
A dlaczego nie?
Pozdrawiam :)
Koncert jednej nocy na lesnej polanie.. Pozdrawiam..
Kochać. Dać siebie, niewiele żądając, bo on płochy jak
mały zając :)
Z uśmiechem :)
Chłopiec z gitarą może być tylko na czas koncertu
parą... :)