Zakochałem się w terapeutce
Zakochałem się w terapeutce nad życie,
podrzucałem jej pająki i wiersze
skrycie,
serce zdarło buciki mknąc do mego
anioła,
kogo wariat pokochać tak zdoła.
Zakochałem się w terapeutce niestety,
choć gatunek to niezborny kobiety,
gdy w lubieżno-leniwe śniadanie
rozwieszała moje grzechy na ścianie.
Zakochałem się w terapeutce, na kozetce,
gdzie podglądać nagich marzeń nikt nie
chce,
gdy uczucia przyszpilała jak motyle,
pomyślałem, że w kochaniu się mylę.
Wykochałem się z terapeutki na zabój,
do wyboru miałem ostrze lub nabój,
tyle godzin brakowało do brzasku,
a pod plastrem usta drżały bez wrzasku.
W wyprzedaży siekierę kupiłem,
całą noc ją z empatią ostrzyłem,
gdy siekiera opadała,
Więsej uczuć....wciąż paplała.
Komentarze (8)
Fsajniście i ironicznie.
Często tak bywa a nie powinno że w terapeucie i na
odwrót się zakochujemy.
Oj, bardzo ciemny odcien ma ta ironia.
Umiesz pisac. Pozdrawiam :)
A zaczynało się tak pięknie. -Niestety - "stary
wariacie" - zamkną cię na stałe... - "po stracie".
Czarny ten Twój humor.
Pozdrawiam:)
dno
-...! = o
Oj z takim zakochaniem to różnie bywa.
Ciekawy wiersz .
Pozdrawiam
Czarny humor. Na plus.
Oj, to terapeutka będzie miała stałego pacjenta.
Pozdrawiam.