zakochana w lawendzie
stoisz przedemna
krzyczysz
wyzywasz
patrze pustym wzrokiem
nie boje sie
gleboko oddycham
spadla szklanka
peklo kolejne serce
kolejna lza elfa zaginela
w bekresie mysli
nadchodzi noc
nadal krzyczysz
w pokoju czuc tylko
zapach mych lawendowych perfum
placzesz
grozisz
-zdejmij z siebie ta szate-mowisz
pytam:
-jaka?
-zdejmij suknie utkana z prawdy, zdejmij
ta, w ktorej Cie pierwszy raz ujrzalem,
zdejmij z siebie koszulke utkana z lawendy
-odpowiadasz
nie spodziewanie zdejmuje z siebie
wszystko zostaje z tylu
patrzysz na mnie zdumiony
pod tymi warstwami zostalam ja, smutna,
natchniona, zakochana w lawendzie...
odszedles w milczeniu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.