zakołysało naszą Miłością
Nie zanosiło się na burze
I morze o dziwo spokojne było
…i trwać miało to chwilkę dłużej
Lecz jednak drobne „ale” się
pojawiło
Zakołysało naszą Miłością
Sztorm z lawiną wywołało
Powróciło to co niegdyś
‘przeszłością’
Tsunami obojętności powstało
Zabrało trochę oddania i tęsknoty
Pozostała jedynie niepewność
…a jeśli znajdziesz na to środek
złoty
Nakreśl go na niebie tęczą…
(Może wtedy uwierzę że po burzy zawsze jest
słońce)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.