Zamiast
Zamiast włosow na glowie wyrosły kaktusy
Kolce ich są jak karabiny
Haftują z przelatujacych kul obrusy
A smierc lepią z gliny
Zamiast oczu latarnia co syreną pragnie sie
przysnic
Odprowadza wzrokiem statki do przystani
Co zarobaczoną pestką jest wisni
Tej pestki która utkneła w krtani
Zamiast twarzy która chciała ci sie
objawić
Pojawia się pozar ,tam gdzies płonie las
Płonie serce pośród głebokiej trawy
Lecz wszystko sie konczy ,konczy sie
czas
Zamiast gaszącej płomien kropelki wody
Pragnąłbys otrzymać obfite istoty
deszczy
Chciałbys ujrzeć tą powstającą ze smierci
trzodę
Trzode skaczących świerszczy
Zamiast przeciętnych bardów
Chciałbys slyszeć czyste jak strumien głosy
poetów
Który jak ten o to głaz jest hardy
Poukrywane są pod ziemią jak plagi
kretów
Zamiast nadchodzacych zwiastunów snieżyc
Zyczyłbyś sobie płonący znicz na
niebianskim uniesieniu
Który przypalił by wszystkie ostre kolce
jezy
W trwającym ,ciagnacym sie życzeniu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.