zamiast tęczy***
pod strumieniem czarnej wody
płukam łeb
czyjeś skrzypce mam w plecaku
to czyjś żywot pękł
zboża czarne skrzypią w polu
przy dzwonnicy szmer
przepuść kondukt brzegiem lasu
po czyjś żywot zbiegł
a ja jestem ciężki zwiastun
ja morowy jestem szept
świst niezdrowy, skłon żelazny
czarnym skrzypkiem zowią mnie
i nie wołaj proszę nigdy
tych koszmarów, co we mgle
i nie podnoś rękawicy
nie mój nóż, nie na twój wiek
nie zatrzymuj się na moście
nie patrz błyskawicom w dół
a ja spuszczę moje wrony
ja zatroszczę się o grób
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.