Zamknięte serce
Wychłostane przez okrutne życie
Blizny zostawione przez sztylet
Oślepione blaskiem miłosnych wzniesień
Słabe ledwo wyczuwalne tętno
Wystarczy tych bolesnych upokorzeń
Przestałem słuchać twego bicia
Najwyższy czas zamknąć ciebie
Skuć dłonie pragnące czułości
Podziemne lochy twoim domem
Będziesz tkwić tam latami
Przestanie grzać światło nadziei
Zaszyję usta byś zamilkł
Ten, kto odnajdzie ciebie
Kamiennym spojrzeniem odrzucisz jego
Byś już nigdy więcej
Nie musiał płakać samotnie
Komentarze (4)
Nadzieja tylko to chciałoby się dodać.
Prestanie grzać światło nadzieji"...
proszę więcej optymizmu. alle wiersz bardzo ładny.Dziś
dopiero czytałam kilka Twoich wiersz - b.ładne.
Gratuluję
a za dzisiejsz plus, myślę, że nie ostatni.
Po wielu pomyłkach ma się ochotę zamknąć je w ciemnym
lochu,bez dojścia najmniejszego promyczka
szczęścia...Ale jaki sens miałoby życie bez niego?
Warto zapalić świeczkę i nie narzekać na tą ciemność*
;) Wiosna tuż tuż... Gdzie się podziała nadzieja?
Przeciez ona ostatnia umiera.
Cierpimy... lecz wierze ze nasze cierpienie ma jakis
sens... a bez watpienia cierpimy aby moc odczuc
szczescie... ono nadejdzie...