ZAPATRZONY W PYCHĘ
Zapatrzony w pychę dumnie kroczysz z
dala,
Coś w rodzaju złości pokazujesz pewnie.
Zagubiony? Nie wiem. Może ja za mała,
I mój rozum krótki na twe fanaberie.
Ja z dobrocią słowa i chęcią poezji,
Ty zaś mnie uniżasz do poziomu stopy.
Niech i tak też będzie, skoro z tej
finezji,
Bierzesz mnie za wroga... Ale ja nie o
tym.
Ja mam swoje zdanie i jego nie zmienię,
Miło było odczuć fałszu nić na skórze.
Falbanami przykryć szczerość, którą
cenię,
Posolić słowami i stanąć na górze.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.