Zapiski przerywane...
Tego dnia było zimno, wiał silny wiatr,
który rozwiewał poły jej płaszcza i
sprawiał, że co chwilę Agi wchodziła do
jakiegoś sklepu, by się ogrzać. Po
kilkudniowym dotrzymywaniu towarzystwa
chorej Matyldzie, musiała wreszcie wyjść.
Nie znosiła siedzenia w domu, uwielbiała
wędrować. Nie dlatego by być wśród ludzi,
nie, ona lubiła samotne wypady. Najchętniej
spacerowałaby po lesie czy po polach ,ale
cóż mieszkała w mieście. Kiedyś, kiedy
miała naście lat, a jej koleżanki spotykały
się z chłopakami, ona lubiła wypuszczać się
na długie spacery po lubelskim, nieczynnym
poligonie wojskowym. Godzinami chodziła
pomiędzy olchami, brzozami, łanami żyta,
wśród bławatów i kąkoli. Wzdychała w niebo
objadając się soczystymi jeżynami, czy
słodkimi poziomkami. Ale dziś nawet tam
stały domy. Zewsząd otaczał ją murowany
świat. Agi tęskniła za tym widokiem sprzed
lat. Choć może bardziej za tymi latami
tęskniła. Teraz nie wypadało jej włóczyć
się godzinami po polach.
Dziś cały dzień spędziła spacerując po
ulicach. Miała czas, dopiero wieczorem
musiała odebrać Tusię z baletu. Tusia
niebawem skończy dwanaście lat, ale Agi
nadal wychodzi po nią, by przynajmniej
teraz dopóki wcześnie robiło się ciemno,
nie musiała chodzić sama.
Dobrze już zmarznięta, weszła do kościoła.
Do tego samego, do którego wstępowała będąc
w liceum. Potem bywała w nim z maleńką
Tusią, kiedy dwa razu w tygodniu jeździła
do "Kaniorowej" z sześcioletnią Matyldę.
Wtedy modliła się gorąco. Jak większość,
była katoliczką i jak większość, nie miała
w sobie wiary na tyle, by zawsze żyć
zgodnie z nauką Kościoła. By każdego dnia,
każdej chwili, pamiętać o swoim Stwórcy.
Przeważnie w chwilach trudnych, w kłopotach
i zmartwieniach, przypominała sobie o Nim.
Wtedy klękała i modliła się żarliwie. Albo
w tych licznych w życiu momentach
zauroczenia światem-padała na kolana i
długo rozmawiała z Bogiem. Wpadając w różne
stany emocji , mówiła o tym co czuje,
dziękowała, że tyle jej daje, że jest
cierpliwy, że pozwala kochać, że zabrania
nienawidzić, że r30;r30;..żer30;r30;..że.
Dziś prosiła go o to by być lepszym
człowiekiem i o pracę. Od pół roku prosiła
o pracę. Traciła już nadzieję, a co gorsza
powoli traciła wiarę w siebie. On widocznie
miał inne plany.
Niespodziewanie poczuła, że chce do Niego
napisać. Usiadła więc w jednej z dębowych
ław, pustego niemalże o tej porze dnia
kościoła Kapucynów, wyjęła notes i
nakreśliła parę słów:
Do Niego
Ty mi Boże te chwile dajesz
Te upadki, wzloty
Serc uniesienia o poranku
Słońca srebrne-zimowe
Uśmiech na drodze leżący
Kolor nieba, śnieg, mróz
Radość wielką i smutek ciężki
Ty mi Boże każesz co dzień
Wielbić i nad światem
Płacząc dziękować
Za dobroć-piękno
Przedpołudniowe chmury
Kolor nieba, zieleń, zapach
Radość wielką i smutek ciężki
...odchodzę
Ty mi Boże oblewasz nogi
Falą morską, słoną
O zmroku układasz mi w sercu
słodycz rozkoszną-chłodną
I wlewasz nadzieję
Kolor nieba, bryzę, blask
Radość wielką i smutek ciężki
Ty mi Boże pomóż proszę
Dostrzec sens i drogę
Zobaczyć gwieździstą po zmroku
Zimny spokój-zapomnienie
Przemokłe do dna jesieni
Kolor nieba, wiatr, świst
Radość wielką i smutek ciężki
...żegnaj.
Myślała, że zapomniała, nie chciała
przecież do tego wracać, ale to wspomnienie
było zbyt świeże. Trudno jej było
zapomnieć, zbyt wiele przeszła. Pewnie
długo pozostanie w niej pamięć o tym, jak
kilka miesięcy wcześniej zdiagnozowano u
niej groźną "usterkę" w mózgu. Płakała,
modliła się-nigdy tak często nie rozmawiała
z Bogiem. Godziła się z losem, żegnała ze
światem, planowała własny pogrzeb, myślała
o przyszłości dziewczynek. Później, kiedy
okazało się, że to jedynie błąd w
interpretacji badania, Agi powróciła do
narzekania. A przecież była zdrowa i
pierwszy raz w życiu robiła to co lubi
najbardziej. To co zawsze ją fascynowało:
odwiedzała galerie, oglądała wystawy,
robiła biżuterię. pisała, lub na nowo
urządzała dom. Gdyby jeszcze potrafiła z
tego żyć. Prosiła dziś także o to, pragnęła
tego, takie życie pochłaniało ją do reszty,
budowało w niej szczęście.
Komentarze (2)
Dziękuję,za wyszukany komentarz,nie znam prac
użytkownika Uhaha(cokolwiek miało by to znaczyć),ale
sądzę,że poziom zaawansowania w pisaniu osoby która
pisze o innej,że "cofa się w rozwoju" musi być
niezwykle wysoki?
Autorka cofa sie w rozwoju (tego tasiemca wklejanego
na miejscu dla wierszy). No i znowu niemilosiernie
przegadane, ale przynajmniej bez tych kropeczek.