Zapomniana historia wigilijna
I życzenia pachniały igliwiem.
Wtedy, na stół wigilijny, wyciągało się
opłatek sklejony
Miłością, Tą Najmniejszą, bo dopiero co
Narodzoną.
Kładąc na stół mały uśmiech,
Mogłeś go zniszczyć - uśmiech był za
ciężki.
Gwiazdka była jedyna,
Na niebie oprócz Niej nic już nie
widniało.
Tylko Ona, osamotniona, a jednak dająca
innym
Upragnione, Maleńkie Światełko,
Bo była Gwiazdą Betlejemską.
I choinka,
Ciągnięta przez niedźwiedzia przez
rzeki,
Z soplami lodu,
Była najwartościowszą ozdobą,
Bo daną z pięknego, ogromnego serca z
piernika.
I życzenia, po raz kolejny,
Nie były suche. O nie!
Były wilgotne od padającego śniegu,
Coraz bardziej wilgotne
- bo śnieg nie ustawał, padał, by się
podnieść -
Aż zmieniły się w rzekę.
I rzeka życzeń płynęła prosto z serca, tego
z piernika.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.