Zapomniany
Jakim uczynkiem albo zaniedbaniem,
sprawiam, że ze mną są tylko tęsknoty.
Dlaczego ciągle raczysz nimi Panie,
jest również miłość, zapomniałeś o tym?
Daj chociaż małą jak rosy kropelka,
niechaj napoi, serce jej stęsknione.
Pozwól też poczuć, jak ta moc niewielka,
wybija rytmy, szczęśliwości tonem.
autor
Sotek
Dodano: 2018-04-24 07:23:44
Ten wiersz przeczytano 4106 razy
Oddanych głosów: 134
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (132)
"Jakim uczynkiem albo zaniedbaniem"...to mnie
najbardziej w wierszu poruszylo.
Jest garstka, garsteczka piszacych na "beju", do
ktorych warto zagladac - Ty do nich nalezysz.
:)
Pięknie napisane zażalenie skierowane do Boga Marku.
:) Nie wszystkim jest miłość pisana, to smutne i
niesprawiedliwe.
Pozdrawiam serdecznie Marku.
Nie obwiniaj się o nic..A miłość już stoi za
drzwiami:)tego właśnie Ci życzę**
Pozdrawiam Marku***
Powiem tak jak na faceta to piszesz ekstra z czułością
czasem wydaje się, że zapomniał, kimkolwiek on jest...
ładnie, refleksyjnie...proście, a będzie Wam dane:)
pozdrawiam
U Boga nie jesteś zapomniany. Każdy z nas jest
kochany. Pięknie piszesz o miłości. Pozdrawiam Sotku
serdecznie.
Ładnie
Pozdrawiam :)
Witaj Marku.
Podoba się wiersz.
Miłość, to potęga, która chodzi własnymi i
niezależnymi scieżkami, bywa, że nas dopada, jej
energia.:)
Pozdrawiam serdecznie.:)
Podoba mi się ta cicha skarga peela na niedostatek
miłości. Miłego wieczoru:)
Czy tytuł ma sugerować, że Bóg przestał pamiętać o
peelu i pozbawił czegoś przez nieuwagę? Naiwne,
roszczeniowe podejście do sfery, w której jest się
przysłowiowym "kowalem swego losu". Dla porównania
wartości artystycznej, przytoczę wiersz "Zamiast"
Magdy Czapińskiej:
Ty, Panie tyle czasu masz,
Mieszkanie w chmurach i błękice,
A ja na głowie mnóstwo spraw
I na to wszystko jedno życie.
A skoro wszystko lepiej wiesz,
Bo patrzysz na nas z lotu ptaka,
To powiedz czemu tak mi jest,
Że czasem tylko siąść i płakać.
Ja się nie skarżę na swój los,
Potulna jestem jak baranek
I tylko mam nadzieję że,
Że chyba wiesz co robić Panie?
Ile mam grzechów, któż to wie,
A do liczenia nie mam głowy,
Wszystkie darujesz mi i tak,
Nie jesteś przecież drobiazgowy.
Lecz czemu mnie do niebios bram,
Prowadzisz drogą taką krętą
I czemu wciąż doświadczasz tak,
Jak gdybyś chciał uczynić świętym.
Nie chcę się skarżyć na swój los,
Nie proszę więcej niż dać możesz
I ciągle mam nadzieję, że,
Że chyba wiesz co robisz Boże?
To życie minie jak zły sen,
Jak tragifarsa, komediodramat,
A gdy się zbudzę, westchnę cóż,
To wszystko było chyba zamiast.
Lecz póki co w zamęcie trwam,
Licze na palcach lata szare
I tylko czasem przemknie myśl,
Przecież nie jestem tu za kare.
Dziś czuje się jak mrówka,
Gdy jakiś but tratuje jej mrowisko.
Czemu mi dałeś wiare w cud
A potem odebrałeś wszystko.
Nie chcę się skarżyć na swój los,
Choć wiem jak będzie jutro rano,
Tyle powiedzieć chciałam Ci,
Zamiast pacierza na dobranoc.
wracam z plusikiem :)
oj zaraz zapomniany...pamięta, pamięta...:)
Dziękuję kolejnym gościom za odwiedziny:)