U zarania dnia s
Promienie Słońca pełzły po płatkach
magnolii,
lśniąc w kremowych kielichach barwami
poranka.
A na cynowym niebie świt zorzy pozwolił,
wypasać swe obłoki w strzępiastych
barankach.
W tęczowym umajeniu Jutrzenka krążyła,
z róż szklane łzy kapały mieszając się z
rosą.
Z rozwianymi włosami na falach tańczyła,
niczym Nimfa złocista śmigająca boso.
Masyw Ślęży się budził w różowej
poświacie,
którą klangor przeszywał lecących
żurawi.
Nad zalewem zaś brzegi w blednącym
granacie,
bryza pianą otacza gdy się w wodzie
pławi.
Popatrz ile białych mew nad wyspą
kołuje,
i na mgłę spójrz co z wiatrem po trzcinach
się snuje.
Komentarze (23)
dziękuje za każdą u mnie wizytę i komentarze, choć
bez....
cóż mogę tu napisać ... piękny, rześki jak wiosenny
poranek sonet
pozdrawiam :)
Pięknie - rześko i uroczyście :)
Stumpy , uwielbiam Twoje Sonety :)
piękny:-)
pozdrawiam
Kolejny cudowny sonet w Twoim wydaniu. Pozdrawiam
serdecznie :)
Zachwycający sonet. Zabieram ze sobą za pozwoleniem.
Miłego wieczoru :)
Rozmarzyłam się przy czytaniu :)
Pozdrawiam Stumpy :)
Cudo :-) uwielbiam Cię czytać :-)