Zarys mojego życia
Moje dzieciństwo bylo pisane
flamastrem krwistej barwy
A następnie nieudolnie zszywane
grubymi szwami krawieckimi
które z bólem pękały
jak tama przeciwpowodziowa
Lecz nie noszę w sercu bólu
on już dawno wyparował
jak woda
z brudnej kałuży
Bo pamiętam ten blady uśmiech
który spadał na mnie
jak gwiazdy z nieba
w dzień ich śmierci
I to właśnie on
tworzyl święty pomost
bezczelnie objawiający się
w dniu próby wolności
a także mojego wybawienia
Lecz już nadszedł czas
by zamknąć bramę wspomnień
By je uwolnić
i jak matka pisklaki nauczyć latać
Ale nie rozumiem
dlaczego w swej głębokiej zadumie
zapomniałam
o tych słodkich pierniczkach
bombkach na choince
i o znalezionym niegdyś kluczu miłości
do matczynego serca
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.