Zasmutnięcie
Jakiś smutek liże mnie po twarzy, sięga
gdzieś
do piersi, gniecie, napiera na słowa,
nie pozwala głupim przechodzić przez
gardło.
I ja onieśmielona, z szeroko rozwartymi
wargami,
wyschniętymi i nabrzmiałymi,
z ich dygotaniem na każde westchnięcie.
A jeszcze do tego
zgaszona żarówka, zachmurzone niebo,
nie swoja sukienka i przybity robak
(klepnięciem) na ścianie.
Za tą ścianą kryje się dziecko.
Zastygam w zasmutnięciu, nasłuchuję śmiechu
a słyszę,
jak smutek liże mnie po twarzy.
Komentarze (25)
Świetny! Pozdrawiam serdecznie.
Świetny wiersz... znakomity tytuł.
Miłego dnia, Żabnetto :)
Refleksyjne zasmutnięcie! ja też tak mam czasami!
Pozdrawiam:)
Nie może być miejsca na smutek, gdy smutek sobie jądra
liże;):):D
wtedy,gdy smutek łasi się i przymila,
nadchodzi chwila
taka,
że zalewam robaka
z takim skutkiem -
zaczynam wyć wraz ze smutkiem
bo moment jest już coraz blizej
gdy snutek jądra sobie liże
Interesujący wiersz..
Pozdrawiam :)
usmîech musi byc pozdrawiam
sprawdzam, czy tu jeszcze jesteś, czy kryjesz się za
ścianą:-))a tu; "przybity robak (klepnięciem) " może;"
klapnięty robak":-))
poproszę o uśmiech:)
Ładne to zasmutnięcie...ale jutro uśmiech proszę :)
"zasmutniecie" - stan nagły, przychodzi
niespodziewnie, czasem bywa zaraźliwe,częsta
przypadłość tych wrażliwców, poetów...
Uwielbiam ładne neologizmy, jak ten z tytułu. Często
trafniej oddają to, co trzeba wyrazić zbyt opisowo
(dzieci są mistrzami w ich tworzeniu).
Bardzo ładny wiersz, choć tak zasmutnięty. Pozdrawiam
:)
Fajne to zasmutnięcie:)))))
I w smutku trzeba umieć się odnaleźć! Pozdrawiam!
msz, na tym własnie polega oryginalność
w twórczości - na poszukiwaniu nowych słów, form,
treści...
zatonięcie w smutku, jak pisze krzemanka, to
najbliższe tłumaczenie /zasmutnięcia/
- i tak ogromnie wymowne,
jesteś Żabnetto, za dobra na nasze bejowe
przedszkole:)