Zaśnij
Poniższy wiersz dydykuję panu komandorowi podporucznikowi Stanisłałowi Jaśnickiemu, człowiekowi, który swe życie poświęcił służeniu ojczyźnie, by jej bronić, strzec oraz nad nią czuwać, a także wspaniałemu człowiekowi, tacie, mężowi, opiekunowi nie tylko swojej rodziny.
O egzystecjaliźmie, co mieszka wśród
chwil...
w ciepłym deszczu naszego jesteśstwa,
o matowych słońcach, co świecą w martwe
dni,
w progach bram śmierci królestwa,
Otoczony pijanym szumem gwiazd,
świat mroczniejszy pod sierpem Księżyca,
czy iść z czy pod wiatr,
czy to ja kiedyś czy dzisiaj,
Dlaczego tak tu niebiesko,
co sprowadza mnie w otchłań,
przepraszam, ja jestem - Boże dziecko?
przepraszam, czy niemógłbym jeszcze raz
powstać... ?
U góry kraina cienii,
zaraz piekło, niebo ?
na dole pustynia zielenii,
czy oni wszyscy już wiedzą ?
Powiedz wielki czemu błądzę w
ciemnościach,
choć słowa wzleciały we mnie szczęściem,
przecież nie powinienem tu zostać,
w egzystecjaliźmie małe me miejsce,
Obezwładniająca kompresja czasu,
podarte strony pamięci,
pełno w mej głowie hałasu,
muzyki. głosów, czyje to dźwięki... ?
Czy ja żyję czy śnię,
czy to śmierć, czy tylko mi się wydaje,
osamotnie, opiewający bezkres,
jeśli sen, czemu oddychać przestaję ?
Świetlisty ogród, narysowany w kwiaty,
skrzydlatych przechodniów, co dobre mają
wieści,
czy ja znowu odszedłem w zaświaty?
nie, to tylko sentymentalna opowieść o
śmierci...
O egzystecjaliźmie, co mieszka wśród
chwil...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.