Zatrzymać własnych słów nie...
Ocieram smutek z bladego policzka
w zamknięciu zanurzam kałamarz
granatem plamiąc kartkę papieru
obraz szczęścia dla siebie stwarzam
słowem głaszcze kota na parapecie
kamienicy zapomnianego materiału
białą suknią zamiatam podwórze
z pozostałych już słabych inicjałów
wpatruję się w pamięć gwieździstą
nocy siedzącej na ciasnym progu
gdy biją dzwony pobliskiego kościoła
zatrzymać własnych słów nie zdołam
ruchomą flagą na chudym ramieniu
pokonam wiatr w zimnym oka cieniu
bez łez co kłują młodzieńcze powieki
namaluję z farb wytrzymałych wieki
Komentarze (1)
ślicznie i bardzo melancholijnie pozdrawiam serdecznie