zawiedziony będzie Walenty świety
samotność jest ze mnie zadowolona
kiedy przez okno patrzę skulona
na świat ciemny wieczorem spowity
trochę nadzieją jakby podpity
że jutro może być jednak inaczej
że już może od jutra żyć będę raczej
dla kogoś, przy kimś oddychać będę
ktoś moje serce, ja czyjeś zdobędę
kolorem wypełnię niejeden dzień
zanim zapadnę przy tym kimś w sen
nie będzie Walenty miał ze mnie pożytku
samotnie przeżyję jeszcze nocy bez liku
nadzieja jest tylko matką idiotów
ja nie chce już więcej sercowych
kłopotów
hej ho! nadziei płonnych conajmniej sto!
Komentarze (1)
wiersz mi się podoba...doskonale rozumiem twoje
uczucia... jaknajbardziej na TAK... ;) pozdrawiam...