Zawodzenie
Szyderca
Pewien poeta z Koniakowa
lubił czasami zestrofować
panów i panie,
co grafomanię
stawiali ponad jego słowa.
Jęk zawodu
Pewien Rysiek spod Góry Jeleniej
wiecznie bawił się swym przyrodzeniem.
Tak instrument wymęczył,
że już żadna nie jęczy,
poza tą zawiedzioną szalenie.
autor
krzemanka
Dodano: 2018-09-08 10:14:27
Ten wiersz przeczytano 1692 razy
Oddanych głosów: 42
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (62)
I tu i tam szygerca zostawia swój gorzki...gram,
pozdrawiam serdecznie
Cieszy mnie Twój uśmiech Wando. Miłego wieczoru:)
++ :)
Cieszę się Dorotek, że Ci się widzą:)
Dziękuję jastrzu, za fajną opowieść:)
Miłego dnia:)
uuuu... no to zawód jak się patrzy ;-) oba fajne :-)
Piszę tu, bo wierszyk o nazwiskach usunęłaś (chyba
słusznie).
Mój dziadek miał dwóch podkomendnych: obaj Janowie i
obaj porucznicy. W Wilnie służył Zielonka, a w
Brzeżanach Czerwonka (albo na odwrót). Panowie się nie
znali. Dziadek, jako przełożony dał im (dla hecy)
jakąś wspólną misję nie uprzedzając ich o
podobieństwie nazwisk. Później długo musiał sprawę
prostować, bo panowie w momencie poznania się wyzwali
się nawzajem na pojedynek. A w końcu się
zaprzyjaźnili...
M.N.: Cieszę się, że moje sugestie okazały się
przydatne. Miłego wtorku:)
Takie limeryki lubię, dowcipne i z odrobiną pieprzu...
Dzięki Krzemanko za wniesione do mojego wiersza
poprawki i pozdrawiam :)
Cieszy mnie Broniu Twoja pozytywna opinia. Miłego
wtorku:)
Dobre oba. Pozdrawiam serdecznie.
Miłego wieczoru fatamorgano7 i Valaam:)
Jak Boga kocham, znam jednego Ryśka z Jeleniej Góry,
pasowałby nawet, haha :-) Limeryki świetne, pozdrawiam
:-)
Poczytałam jeszcze raz, bo chyba zapomniałam oddać
głos...
Pozdrawiam serdecznie :)
:) Miłego dnia noa.m
:)