Zawsze, gdy odchodzisz
Heh... A poniewaz wyjątek utwierdza regułę...
zawsze, gdy odchodzisz
zamykam za tobą drzwi
zmiatam z podłogi zaschłe błoto
jakbym chciała zatrzeć każdy ślad
świadczący o tym
że byłeś
zawsze, gdy chcesz odejść
mówię: „nie zatrzymuję cię,
idź”
oddajesz mi klucze
otwierasz drzwi
odchodzisz
po prostu...
zawsze, gdy odchodzisz
myślę: „umrę! Umrę bez
Ciebie!”
chwytam cię za rękę
i w akcie rozpaczy kurczowo trzymam
jak dziecko trzyma dłoń swej matki
z naiwną głupią ufnością
że jej nie puści
zawsze...
zawsze, gdy chcesz odejść
widzisz mnie całą we łzach
bezradnie podającą ci płaszcz
odchodzisz...
słysząc mój płacz
pukasz do drzwi
zostajesz...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.