Zażynki
proza
Przepiórki wzywają gospodarzy na żniwa.
W sobotę nastał czas zażynek.
Pierwszy dzień zbiorów rozpoczyna się
późno.
Słońce już ćwierć swojej dziennej drogi
zdążyło przejść,
kiedy Antoni z żoną, dziećmi i parobkami
stanęli na polu.
Prosto z kościoła, odświętnie ubrani, ze
świeżo poświęconymi sierpami i kosami.
Słychać słowa modlitwy.
- Racz nas Panie obdarzyć urodzajem – mówi
Antoni.
- Abyśmy nie zaznali głodu i mieli czym
dzielić się z potrzebującymi – odpowiadają
wszyscy.
- A ty Pani Niebieska, patronko
dzisiejszego dnia...
- Ześlij nam łaskawie pogodę. Amen.
Antoni bierze sierp i zaczyna żąć
pszenicę.
Za nim idzie żona i układa pierwszy
snop.
Kiedy snop jest gotowy żniwiarz bierze dwie
butelki wódki.
Otwiera większą, upija trochę i podaje
dalej.
Wszyscy żeńcy muszą spróbować żniwnej
gorzałki.
Otwiera mniejszą butelkę i wylewa na
pole.
- Wybacz nam, prosimy Cię, pani pszenico,
że przystępujemy do Ciebie z kosami, a nie
świętymi sierpami.
- Wybacz nam i wypij z nami na zgodę.
Ceremonia skończona. Kosiarze żegnają się i
wchodzą na pole.
Za nimi idą kobiety, które wiążą snopy.
I tak do wieczora z przerwą na ucztę w
południe.
Pole powoli zmienia się w rżysko z gęsto
stojącymi snopami,
Jedynie na zachodnich krańcach zostają
kępki niezżętego zboża,
jako schronienie dla ptaków, a może dla
polnych duchów.
Godzinę przed zachodem na rżysko wchodzą
ubodzy i dzieci.
Co znajdą niezżęte, albo leżące na ziemi –
to ich.
Zaniosą do młynarza, a w zamian coś
dostaną:
ubodzy chleb, a dzieci słodki kołacz.
Jutro niedziela. Ludzie i ziemia
odpoczywają.
A od poniedziałku znowu żniwa.
...
Komentarze (21)
Tak było.
Modlitwa i praca ciężka bardzo.
Podoba mi się bardzo.
Oj z przyjemnością przeczytałam :-) bardzo lubię
ludowe klimaty
Dla mnie to taka podróż w czasie :-)
Dziękuję za wzruszenie :-)
Oj z przyjemnością przeczytałam :-) bardzo lubię
ludowe klimaty
Dla mnie to taka podróż w czasie :-)
Dziękuję za wzruszenie :-)
Fajnie. Bardzo lubię ludowe klimaty. W pewnym momencie
stanął mi przed oczami Kaziuk i Konopielka.
Pozdrawiam!
Doskonały opis dawnych klimatów.
Pozdrawiam serdecznie :)
Wspaniały opis, bardzo obrazowy, czytałam z
przyjemnością jak "Chłopów" Reymonta :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Piękny obraz dawnych uświęconych tradycji.
Udanego wieczoru.
- przywołałeś dawne klimaty - zręcznie i tak
naturalnie, że chętnie się w nie zanurzyłam.
PROZA POETYCKA ? BARDZO ORYGINALNIE
Powiem Ci, Michale, że chciałam czytać dalej, ale Ty
ten obraz już skończyłeś. Niech będzie po Twojemu.
Jastrzu! - i jeszcze... - nawet jezeli swadomie
stwarzasz przeszłość - to robisz to dobrze i pięknie.
I - Chwała Ci!... - za to.
Dziękuję za odwiedziny.
Aisza/anna - oczywiście kosiło się kosą, ale pierwszy
snopek zawsze sierpem. Później trzeba było pszenicę
"przeprosić". To dotyczy tylko pszenicy. Żyto i
jęczmień nie "gniewały się" za kosę.
Z przyjemnością i zainteresowaniem przeczytalem ten
kawalek zycia, wiary i obyczaju. - Skoro tak piszesz-
to pewnie tak bylo. - Poza sprwami spojrzenia na
polska polityczna i spoleczną wspólcasność, w ktorym
to spojrzeniu - niemal musimy się nieco roznic- jestes
dla mnie autorytetem: daję wiarę. - Tak być musiało...
Pozdrawiam:)
nie znałam takiej tradycji
pamiętam żniwa lecz kosą
pozdrawiam:)
u mnie, na wsi, takich zwyczajów nie było. Kosiliśmy
kosą, potem żniwiarką i snopowiązałką, nigdy sierpem,
ale pamiętam dalszego sąsiada który ścinał zboże
sierpem i jak zachwycało mnie idealnie gładkie rżysko.