Zbuntowana gwiazdka
Świeciła sobie gwiazdka na nocnym
niebie.
Dobrze jej było samej - miała przecież
siebie.
Nie chciała nikogo - choć mogło się
zdarzyć.
że chciał ją ktoś zerwać - by trochę
pomarzyć.
Lecz ona uparcie powtarzała te słowa :
Nie dam siebie nikomu - już moja w tym
głowa !
Ale gdy księżyc pojawił się , o niebo
zahaczył
tak czule już nikt na nią nie patrzył.
Blask księżyca, moc czarowna jego
odsunęła ją w cień, nie chciała tego !
Gwiazdka dłużej tak żyć już nie umiała
zamrugała, zajaśniała i na ziemię
uleciała.
A z nią zniknął blask i magia wszelka,
została tylko po niej czarna dziura
wielka.
A ci, co oglądali jej błysk ostatni -
powiedzieli,
że tak pięknie spadającej gwiazdy dotąd nie
widzieli.
I miliony życzeń do spełnienia w niebo
słali,
i patrzyli z żalem - aż się gwiazdka
całkiem spali...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.