Zdrada
Pamiętam nasze przywitanie
Było ciepłe, uprzejme a uśmiech prawie nie
znikał z ust
(...)
Minęły godziny, dni i miesiące
Nie rozstawaliśmy się doby ze sobą
Czuliśmy, że to przeznaczenie
Czyliśmy, że to cud
Czuliśmy, że to miłość
Obiecaliśmy ją sobie do końca życia
...Aż w końcu pojawiła się - ona
Podszedłem, pogłaskałem
Utuliłem, pocałowałem
I tak od długiego czasu..
(...)
Wchodząc do domu
Ujrzałem ją, spała
Tak spokojnie
Tak samotnie
Nie żyła..
Zabiłem ją.
Podchodząc pocałowałem ją w podniebienie
i obydwoje zatopiliśmy się w głębokim
bezgranicznym śnie
Zabiłem nas.
Komentarze (6)
`ładny przekaz
Piękne, wzruszające wyznanie. Zrób coś, by ta miłość
znów zakwitła kwiatem. Tego życzę i pozdrawiam.
Trochę nie rozumiem tego przekazu, choć zaczął się
interesująco. Czy można kogoś pocałować w
podniebienie? Połaskotać z pewnością:)
Smutne. Pozdrawiam
ciekawy ale smutny wiersz.
pozdrawiam.
smutnie i pięknie,pozdrawiam