Zdradzony...
Blady i drżący,czuł się zdradzony...
stał w kącie,a w ręku nóż.
Przed twarzą obraz ukochanej żony..
ich miłość pokrył już kurz.
Tak stojąc gotowy na akt ostatni...
dreszcz poczuł na swoim ciele.
Dotknął go spokój i uścisk bratni...
objęły go skrzydła aniele.
Blask okrył jego smutne źrenice...
a anioł szeptał mu czule.
Choc pustka ogromna,to dalej trwa
życie...
a z czasem mijają łez bóle.
Rozpłakał sie głośno,nóż rzucił na
ziemię...
zabiło mocniej serce jego smutne.
I wtedy zrozumiał,że trzeba być
silnym...
bo życie bywa okrutne.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.