Zdrój
Na niebie wciąż klucze tęczowych żurawi
westchnienia natury krzykiem wyrażają.
Myśli i szepty gromadą przy źródle
wzlatują motyli niesione skrzydłami.
Gdzie letni powiew co kołysze trzciną
w rytm serca bicia; wiatr włada cisza.
Tam gdzie wzgórz szczyty w obłokach giną;
Zdrój źródłem bije.
Chce paść pokłonem w dolinie wytchnienia
hołd oddając strudze - radości
istnienia.
Od zdroju twego oczu nie odwrócę
ciało swe wypełnię pragnieniem przygody,
bliskością potoku kurz grzechów spłuczę
czerpiąc pełną dłonią życiodajnej wody.
Nimfo, co władasz przecudnym strumieniem
daj ust nie rozrywać z kojącym
zwierciadłem.
Całym się zanurzyć w niezbadanej toni
poczuć jak po ciele fala falę goni...
Okiem swym niegodnym w bezdennej
głębinie
szukać i zgłębiać sekretów szkatuły.
Spędzając u brzegów chwile co zostały
z kielicha tajemnic choć kroplę uronić.
Pozwól osiąść nad strugą roztoczyć
opiekę
niestraszne mi wszakże już gradowe
chmury
Bo każda burza tylko wzmacnia rzekę
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.