zdrowie pięknych dam...
Siedzimy przy stole,
ja, Wysocki, Kawafis,
a na nim wódka,
trzy szklanki...
Siedzimy jak mokre kruki,
a nogi do krzeseł przywiązane
łańcuchem głuchym...
Ten ich iskrzy się złotem,
moje węzły są rdzawe,
mchem okryte, nieciekawe...
Patrzą mi w oczy,
śmieją się, leją
- pijemy zdrowie pięknych dam..
I co nam dziewko powiesz,
pytają drwiąc,
jaką śpiewką oczarujesz
naszą starą skroń?
Co im tu powiedzieć,
w końcu to Wysocki, to Kawafis?
Milczę brzydko
i patrzę na trzy szklanki.
Patrzą mi w oczy,
śmieją się, leją
- pijemy zdrowie pięknych dam..
I co nam dziewko rzekniesz,
pytają drwiąc,
na sercu przecież banał
bije ci jak dzwonu toń.
- Panowie już dość mam,
próbuję wstać,
a oni krzyczą – siadaj!
Dopiero na dnie butelki,
ujrzysz nasz świat.
Patrzą mi w oczy,
śmieją się, leją
- pijemy zdrowie pięknych dam..
***
Kiedy już nie było co lać,
zerwali łańcuchy niby sznurki,
wzięli wieczność pod pachy
i odeszli jak mroczne duchy.
Siedzimy przy stole,
ja, ja i ja,
a na nim puste butelki,
szklanki i jakiś dziadek bezzębny,
co w karty ze sobą gra...
Patrzy mi w oczy,
śmieje się litościwie, leje
- pijemy zdrowie pięknych dam..
A pijana dziewka we mnie się śmieje
i szuka banalnych wieczności bram...
Komentarze (3)
Dziewka nad wiecznością pochylona....
Która w nieznane ciągnie każdego z nas...
Czy tam Wysocki, czy jemu w pokłonach...
Żeby zrozumieć, Dziewko nalej jeszcze raz
pijemy zdrowie pięknych dam, ja i ja, i ja;
Wysocki niechaj nam wciąż na gitarze gra.
intrygujące metafory... dobry wiersz