Żegnaj...
podeszła do mnie cicho
otuliła jak wiosenny wiatr
szeptała miłe słówka
o wzniosłych wartościach
jej słowa tak ciepłe
jak nigdy dotąd
uwierzyłem w nią
oddałem swą duszę i ciało
nic więcej nie miałem
szedłem za nią
nawet gdy tego nie chciała
byłem zawsze obok niej
choć często mnie nie widziała
okazała się moją ostatnią drogą
o nic nie pytała
wbiła nóż emocjonalnej śmierci
w samo serce...
nawet dłoń jej nie zadrżała
jej usta szydercze w uśmiech się ubrały
i powiedziała patrząc mi w oczy
-głupcze...
ja ciepłem własnej krwi jeszcze
rozgrzewany
wyszeptałem
-żegnaj...
niepewność zabija uczucia...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.