Żegnaj...
Żegnaj... gdzieś liść cicho opada
strącony z drzewa brzozowego.
Wiatr go kołysze, do snu układa,
i pieści cicho jak synka swego.
Nadchodzi noc, to mrok zbawienny,
pokrywa ziemię ciemnym szalem,
i tylko śpiew jeden, niezmienny,
wyraźnie gubi ciszę żalem.
Ty moja droga też go słyszysz,
pośród tej nocy. To wołanie.
Nigdy nie zaznasz nocnej ciszy.
Ten śpiew oznacza pożegnanie...
autor
Grand
Dodano: 2007-02-09 18:59:04
Ten wiersz przeczytano 688 razy
Oddanych głosów: 13
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (1)
dla mnie ma smutny wydźwięk.