Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Zerwanie

Wiersz poświęcam wszystkim, którzy oberwali podobnie jak ja.

Jak dobrze żyć, kiedy wiesz, że ktoś czeka,
Cóż za szczęście mieć dla siebie drugiego człowieka,
Patrzysz w przyszłość oczywistą, prostą, spokojną,
Nie przejmujesz się niczym, złem, światem, wojną,
Pod stopami twardy grunt, nad głową błękitne niebo,
Telefon, znany sygnał. Nie kocham już ciebie, pokochałam jego,
Cios sięgnął celu, upadłem na ziemię,
Nie mogę niczego zmienić i niczego już nie zmienię,
Anioł zdrady ukazał oblicze, swe imię ciągle przypomina,
Nina, Nina, Nina, Nina…
Stoję nad przepaścią, choć jeszcze tego nie widzę,
Jej dalej pragnę, kocham zaś siebie nienawidzę,
Poległem, bez walki upuściłem swą duszę,
Na wprost mnie kat, znam go, to ja sam szykuję katusze,
Bicz wspomnień, pręgierz przeszłości, wyobraźni dyby,
Zgięty w pół z bólu powtarzam – a kiedy, a może, a gdybym…
Spoglądam w dół pustka, straciłem swą gwiazdę na niebie,
Jestem już niczym, nie mam szacunku dla siebie,
Wokół one, czarne, wściekłe demony przeszłości,
Wyją drapią depczą mą duszę w swej złości,
Nie chcę mi się żyć, moje życie jest tanie,
Czekam na jego koniec czekam na wezwanie,
Lecz nadal jestem, świat dalej żyje,
Czy on nie wie, co się dzieje, co mnie dusi, co miażdży mą szyję?
Słońce nadal świeci, lecz nie dla mnie, mnie już nie ogrzewa,
Ziarno wściekłości zostało zasiane, kiełkuje i powoli dojrzewa,
Czuję jak się wznosi, oplata, niszczy nadzieję,
Jest wokół - mnie już nie ma, ja nie istnieję,
Z otwartego oka łza wypływa, czuję jej wilgoć, smak i sól,
On jest dalej silny, przejmujący i jaskrawy – ból,
Powoli jednak wstaję, z kałuży krwi się podnoszę,
Spoglądam na siebie, dostrzegłem brzemię, które od tej pory noszę
Jest szare, ohydne, ciężkie, lecz moje,
Czekam na kogoś, kto mi pomoże, otworzy bram nieba podwoje,
Niczym starzec się chwieję oparty o ścianę,
W sercu czuję świeże niezagojone ciągle znamię,
Teraz silniejszy, w tarczę doświadczenia uzbrojony,
Próbuję iść przed siebie, cichy, roztargniony,
Mam w myśli brutalne, lecz prawdziwe słowa:
„Podążasz już inną drogą, musisz zacząć wszystko od nowa”.
Niech, zatem staną się chwile wspaniałe i lepsze,
Niech znowu odetchnę poczuję powietrze.
Zdobędę inny szczyt, stanę na kolejnej górze,
I jeśli będzie trzeba to krwią wypiszę na zdrady pochylonym murze:
„Koniec, dosyć, jej nie ma, lecz ja dalej żyję,
Jakkolwiek gorzki byłby wywar na pewno go wypiję,
Wynoś się z mojego życia, nie warto już myśleć o tobie,
Zostawiłaś tylko zniszczenie i płonące zgliszcza po sobie”,
Nareszcie stanąłem, z pancerzem obojętności nałożonym
Nie czysty jak kiedyś, z sercem mocno już splamionym,
Lecz zostałem sobą, choć rana w piersi nadal się odzywa,
Wiem teraz, że zdobędę, co chcę, będę miał swe żniwa.


autor

Jackjack

Dodano: 2004-07-28 19:12:39
Ten wiersz przeczytano 503 razy
Oddanych głosów: 8
Rodzaj Rymowany Klimat Optymistyczny Tematyka Miłość
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (1)

Ula la Ula la

Uważam, że wspaniale ukazałeś wszystkie etapy przez
jakie przechodzimy: bezgraniczne szczęście, jakże
bolesny po tym szczęściu upadek, i co najważniejsze
podniesienie się z tego upadku wraz z wiarą w nowe
lepsze jutro. Życzę Ci szczęścia i wiary! Pozdrawiam.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »