Zerwany dach
Gdzie szukać szopki,
która odrodzi dobro.
Zerwany dach rozluźnił więzi,
rdza kruszy twardą podstawę,
za drzwiami niedopowiedzenie
zaciska pięści.
Pochylam się nad deptanym
słowem, strzepując zszarganie.
Odwróconą na lewą stronę
prawdę, dusi ciężar pomówień,
zawłaszczone wielobarwne
przymierze ze smutkiem
podniosło wzrok ku górze.
Uszczelniam się jak słoik
dżemu pod napływem
mdłości z zewnątrz.
czarnulka1953
11. 12. 2013
autor
czarnulka1953
Dodano: 2013-12-11 22:30:04
Ten wiersz przeczytano 493 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (3)
Miało być 'your' i 'współczuję'. Naprawdę mnie
zakręciłaś... :)
Czarnulko, poruszyłaś we mnie jakąś strunę, czyli coś
bliskiego i jakby znajomego. Bardzo piękne nawiązanie
do świąt na początku. Na końcu... "just open jour
heart and bring it to me" aż marzy się zaśpiewać.
Pozdrawiam i nie współczuje Zazdroszczę. Jesteś
wielka.
Czarnulko, podziwiam język wiersza, a zakończenie -
prześwietne.
Dobrej nocy.