Zespół wypalenia zawodowego….
Z parasolek moich dłoni,
Chcę zbudować daszek.
Pod nim może ten się schronić,
Kto smutny i płacze.
Z miękkiej gąbki mych opuszków,
Zrobię opatrunek.
By owinąć po koniuszki,
Ból, strach i frasunek.
A z ukrytych łez kroplówki,
Radość dać spróbuje.
Ten, kto robi mi wymówki…..
Kiedyś zachoruje…(ha ha)
...dwa ostanie wersy wiersza powstały po wspomnieniu ostatniej godziny niemozliwego dyżuru, kiedy kopyta juz nie chciały mnie nosić.Ale zapewniam,że pielęgniarki też czują.... :)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.