Zewsząd nadlatywało ptactwo...
Karmiący ptaki
Równo jak rolnik pługiem odkłada skiby
ziemi
Ja kroiłem bochen chleba równo jedną z
innymi
Gdy kromek a leżały pokotem jak po
polowaniu
pomyślałem naiwny, już mnie te ze stawu
wołają
Zacząłem kroić na wymiar taki a taki
by z łatwością to mogły połknąć na stawie
ptaki
Dla łabędzi kroiłem prostokąty na kształt
paczki zapałek
dla kurek wodnych kroiłem formy jak nożem
złapałem
Perkozy nie jadają chleba tylko im rybki w
głowie
dla nich chleba nie kroiłem dbając o ich
zdrowie
Kaczki te barwne samczyki zjedzą w mig
nawet kamyki
Ich połowice szare samiczki zjadają od
samców nawet szybciej.
Było tego ho, ho cały wór, nawet ciut
więcej
z ledwością mogłem to unieś w jednej ręce
Gdy stanąłem na brzegu i spojrzałem w te
czerwony dzioby
wokoło mnie zaczęły się gromadzić inne
głodomory
Zewsząd nadlatywało ptactwo wielobarwne
małe i duże
siadały mi na plecach jakby na gzymsach, na
murze
Znalazłem się w centrum zainteresowania
ptactwa
rzucałem w wodę moje pokrojone z pietyzmem
bogactwa
Serce mi drżało, na myśl co będzie potem
gdy zabraknie jadła
Zawiedzeni odpłyną, odfruną na bez chlebowe
pójdą na mokradła
Jedno wiem, by nakarmić to ptactwo, by
miało one pełne wola
Musiałbym nieprzerwanie chleb kroić, a to o
pomstę woła
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (6)
Ptaki zawsze chętnie jedzą :) Pozdrawiam serdecznie
+++
u nas nie wolno dokarmiać wodnych ptaków, ale gołębie
tak i wnuki robią to z przyjemnościa.
Piękny przekaz w wierszu.
Pozdrawiam:)
Przekaz wiersza popieram. :)
podobno chleba nigdy nam nie zabraknie bo to przecież
dar z nieba
Oby nigdy tego chleba powszedniego i zawsze świętego
nie zabrakło nigdy.
I nikomu.
Bardzo mądry i piękny wiersz.