zgniła pomarańczka
jestem zgniłą pomarańczką
pozostawiona
na białym parapecie leżę
i śmierdzę
cuchnę odorem zgnilizny
kiedyś
gdy byłam jeszcze dojrzałym owocem
ktoś kupił mnie
za marne złoty pięćdziesiąt
ponacinał moją jędrną skórkę
i zostawił samą
na białym parapecie
zapomniał
teraz
naciętymi szlakami
wycika mój sfermentowany
życiodajny nektar
moja niegyś pomarańczowa otoczka
stała się beznamiętnie
zielono-biała
w moim wnętrzu ąż roi się
od zgniliznożernych robali
czuję w sobie każdy ich ruch
choć już prawie jestem
pusta
czuję się samotna
ronię smaczne łzy
gdy przechodzący oboj ludzie
brzydzą się mnie
nie chcą nawet mnie wyrzucić
jestem
zgniłą pomarańczką
śmierdzę
leżąc na białym parapecie
wszystkim samotnym...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.