Zgodna rodzina
Siadła do stołu zgodna rodzina,
każdy na siebie patrzy ukradkiem.
Każdy dyskusję chciałby już wszczynać,
lecz wpierw podzielić trzeba opłatkiem.
Senior rodziny wstaje z orędziem,
przygotowane ma wystąpienie.
Będzie przemawiał, oj długo będzie,
w rodzinie rośnie zniecierpliwienie.
Potem seniora żona w treść wkracza,
bierze opłatek w szlachetne dłonie.
Łamiącym głosem winy wybacza,
ale to nie jest wigilii koniec.
Ktoś popróbował złamać tradycję,
reszta zgromiła go kaszląc wściekle.
Lepiej byś bracie podjął banicję,
albo tym bardziej zamieszkał w piekle.
Siedzi, więc dalej zgodna rodzina,
chce już podzielić się tym opłatkiem.
Lecz jak pretensję do czynu wszczynać,
czyniąc to bardziej niźli ukradkiem.
Dania na stole kuszą wrażeniem,
zmysły buzują jak oszalałe.
To potęguje tylko cierpienie,
które w całości jest mniej niż małe.
Wreszcie jest sygnał, można nałożyć,
ile, kto może zmieścić w talerze.
Wreszcie już można dar święty spożyć,
i w jak najbardziej świątecznej wierze.
Siedzi przy stole zgodna rodzina,
jakoś nikt nie chce politykować.
Może już wreszcie dyskusje wszczynać,
woli ją jednak na później schować…
Komentarze (2)
Zdrowych, wesołych Świąt i wszystkiego najlepszego w
Nowym Roku.
Świetnie opisane, a u mnie zawsze babcia jakiś numer
wywinie i mówimy, że cały rok będzie cudować :)
Pozdrawiam świątecznie :)