Zgubiłem parę metrów
Czasami wyznając uczucie, możemy tylko patrzeć, jak nasze marzenia rozmywają się przed naszymi oczami w głuchej ciszy...
Zgubiłem parę metrów
siedząc na tej łące
Parę małych metrów
odległości Nas dzielącej
Mnie i Ciebie od problemów wieczora
i nocy wahania się gwiazd w swym blasku
Nie było maszkary, nie było nawet
potwora
którego bym miał zgładzić, dla Twego
poklasku
Pamiętam, nuciłaś tę piosenkę, tę o różach,
o wieży,
tę o królewiczu z baśni, rycerzu, co swoją
wybrankę chroni
Słyszałem, jak mówisz, że tylko w to chcesz
wierzyć
Że pewnego dnia pojawi się, a sny
przeznaczenie dogoni
Pamietam siedziałaś tam, na pieńku o stu
słojach
te parę metrów dalej tropiąc węchem
wroga
Swych marzeń wolności. Nie mogłem, znieść
tego spokoju
I uważać, by nie powineła mi się noga
by nie chrzęstnęło źdźbło trawy pod
ciemności dywanem
Byś nie była mi wierna tylko w Swej
niewiedzy, więc wyszedłem
z ukrycia naprzeciw srebrnej figurze
Księżyca - jej oddany
Znalazłem Twoje oczy, źrenice meduzy -
zbladłem
Tylko powietrze naigrywało się z marmurowej
ciszy
która zapadła łoskotem na chrzęszczacą
trawę. Tak blisko
byłem, parę metrów od miejsca, gdzie
jeszcze twój głos wisi
Może kilka nut śpiewu może czułe słowa, to
nie wszystko
A może nie trzeba chcieć więcej, gdy miałem
Ciebie i o Tobie sny
A teraz.... gdy nie mam już nic
Zgubiłem parę metrów
wciąż siedząc na łące
Parę małych metrów
teraz gdzieś za horyzontem
Ehhh i znowu mi się nie powiodło w miłości :( Nie byłem Twym marzeniem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.