Zgubiona w nadziei
W każdym jest coś dobrego,
ale i trochę zła.
Bo czym że było by życie,
gdyby nie radość i łza.
Jak z płomieni zostanie popiół,
tak po walce krwawa szrama.
Tylko czym było by życie,
gdybym przeszła je całkiem sama.
Wędruję bez odpoczynku,
za horyzontów kres.
Bo liczy się tylko cel.
Miejsce co domem mym jest.
Chociaż opadam na siłach,
przez długie noce i dnie.
Wędruję do moich przyjaciół
i nie zawiodę się.
Błąkając się samotnie wśród świata,
pozbawiona zupełnie nadziei.
Niczym duchy tych co odeszli
i własną mocą zniewoleni.
Niby demom zesłany przez boga,
tylko cóż za bóg go tu zsyła?
Oślepiając światłem zza świata,
niszcząc dusze i pamięć zmywa.
Błądzę od świtu aż do północy.
Gdy wydłużają się cienie.
A w mojej głowie to jedno marzenie:
Byle tylko powrócić na Ziemię
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.