Ziarenko prawdy
R;*
Wkrada się światło
w szczeliny zdarzeń.
Iskra niewoli jak biały atrament
kusi swym tańcem swawolim.
Ona z czeluści
niesie dziś płomień
by sycić się nim bez ustanku.
On na rumaku
pędzi pod wiatr
by ukraść jej włos długi i kręty
i ciemny jak noc.
'O mój rycerzu! Wianek mi niesiesz
z roślin trujących me usta.
To jest mój nektar, nektar miłości,
który budzi moje serce lodem skute..'
'Tak moja piękna, pragnę by lód ten
pękł na miliony. Obudzę Twe zmysły,
pobudzę uczucie i będę Twój,
niepokorny.'
Założył jej wianek, chwycił za rękę.
I galopem pobiegli w tan.
Melodia zagłusza jej śmiech perlisty..
..a jego oczy szkliste marzą o tym by
ona
naga w kąpieli była..gdzie piana
ubraniem
pod którym łono swe skrywa..
Oboje szczęśliwi
o poranku wiosną.
Są już jednością,
usta oddają,
jednoczą miłością.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.