Zielone z domieszką blękitu...
...........
Poranek pieszczotą cię budzi
grając promykiem na twarzy
nie budź kochanie
przez sen mówisz
ciii ...śnię, nie widzisz?
leniwie przeciągasz swe ciało
oczy powoli otwierasz
nie chcąc stracić obrazu
w ustach smak miłości słodki
a nozdrzach zapach kobiecości
śnię ?
pytasz siebie..nie
przecież to niemożliwe
słyszysz odgłosy
krzątanie w kuchni
wstajesz
aromat kawy wskazuje drogę
drzwi na werandę proszą otwarte
głos słyszysz znajomy
bujany fotel i kwiaty polne
skowronek dzień dobry śpiewa
powietrze ciężkie umysł przygniata
a ona
.....
w zieloność z błękitem wpatrzona.
...............
Komentarze (4)
które oddają każde spojrzenie
niosą ich wilgoć
każde twe brzemię
już śpią półotwarte
jak stary żołnierz na
warcie
widzą w półmroku
obraz tak czekany
słyszą jak trzeszczą
jak odpadają same
ramy
odkrywając powoli ale
z rozmysłem
to co snem było
choć jeszcze się
przyśni
już wstałaś
już słyszę w kuchni
rozmowę
w oczach tkwią nie
wypowiedziane słowa
już rozpłynął się aromat
kawy w tej przestrzeni
która na werandę
prowadzi
drzwi skrzypią już
w sieni
a zieloność błękitem
obleczona
piwnym oczom spojrzenie
oddaje każde
wilgoć
pokonam.....
ile czułości w tych słowach..:)
Lubię zapach kawy o poranku . Pozdrawiam
cieply i przyjemny w czytaniu ten wiersz