Zielony taniec ;)
Stiomy naprzeciwko siebie.
Skupieni
i spokojni,
bo każdy z nas zna
swoją rolę,
uczył się swoich kroków.
Czekamy tylko na znak.
Żadne ani drgnie.
Cierpliwości...
Zaczyna się:
Pierwsze nuty
docierają do naszych uszu.
Liczymy w myślach:
"raz, dwa, trzy, cztery"
Ostatnie spojrzenie
na partnera
z takiej odległości.
"pięć, sześć"
Wyciągamy do siebie dłonie.
"siedem, osiem"
Zaczynamy!
Najpierw powoli,
posuwistym krokiem zbliżamy się
do siebie.
Cały czas patrzę w twoje oczy.
I gdy
już prawie się dotykmy
obracam się.
Wyciągasz ręce.
"pierwszy piruet"
Krok w moją stronę.
"drugi piruet"
Chwytasz moją dłoń.
"trzeci piruet"
Ląduję w twoich ramionach.
Trzymasz mocno.
A teraz
sekwencja wspólnych kroków:
przód, tył, przód, bok.
Znów mną obracasz.
Raz.
Drugi.
Trzeci.
Wpadamy w trans.
Stajemy się jednym ciałem.
Nie kontrolujemy
naszych kroków.
I nagle "STOP!"
Muzyka zamilkła.
Zastygliśmy bez ruchu:
jedną dłonią trzymasz moją dłoń,
drugą
położyłeś na mojej talii.
Wyprostowane dumnie sylwetki.
Nie możemy oderwać od siebie wzroku,
czujemy bicie naszych serc,
swoje oddechy,
usta zblizają się do siebie...
I kiedy ma nadejść
ta długo oczekiwana chwila,
gdy nasz taniec
zakończy się,
ustępując miejsca pocalunkowi...
Budzę się,
we własnym pokoju,
wśród gładkich ścian,
w pustym , zimnym łóżku...
Jedyne co mi po Tobie pozostało
to wspomnienie
tych cudownych, zielonych oczu,
dla których skoczyłabym w ogień...
Spotkamy się jeszcze...?
...weź mą rękę, po prostu dotknij mnie... :*
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.