ZIELONYCH ISKIER
Tobie....ja....
Zielonych iskier snopy
rzucam na wezgłowie
jeszcze jest tak rano
i nikt się nie dowie
już oblekam na kolanach
seledynu światłem
pulsowanie
już błękitne zorze
zanim wstaniesz
bez pospiechu
łkają płuca
przebudzeniem grzechów.
Oto wspinam się na szczyty
gorejące dłonie
zamknę nimi rozedrgane
falujące błonie
płatków rozkwitanie
czuję zapach nocy
leżące ubranie
rozrzucone myśli chłoną
każde wzgórze
zawiązałaś supeł na moim myśleniu
już się nie powtórzę.
Odsłoniłaś okna
lico tchnie spełnieniem
falujące wzgórza
ja ich nie zamienię
na jazona runo
na wenus istnienie.
Błądzę tak
dotykam.
Rozkwitanie róży.
Podróż rozpoczęta.
w twój ocean ciała
nic już nie
pamiętam
jeno krople rosy
ust ustami spite
jeno woal włosów
słone piersi skryte
jeno pręgi krwawe
koleiny drżące
jeno twe omdlałe
uda
srebrny ślad miesiąca
między nasze ciała
spazmami drgające.
Wykrzyczane imię
niczym kuta brama
już na zawsze ja otwierasz
świat mój na kolanach... .
Komentarze (2)
wiersz spontaniczny energia uczucia podoba mi się
fruwanie wyobraźni na tak
pomyślałbym nad wersyfikacją, moim zdaniem warto
wydłuyzyć wersy, pobawić sie w przerzutnie ,
powtórzenia mysle jednak do zlikwidowania, rymy
pokrzyżować... i tak są nieregularne obrazem malujesz
fajnie... - pozdro :)