Zima
pierwiosnki śniegu nocą pokryły ludzkie
słabości
dziewiczą bielą tuszując szarość nagiej
ziemi
mróz wypisał na szybie historię swej
miłości
ludzie jeszcze zaspani pościelą otuleni
srebrem szronu drzewa chłodem milczące w
bezruchu
zamigotały refleksami przybysza ze
wschodu
świat opasany szalem utkanym z białego
puchu
zaróżowił się lekko widnokręgiem zachodu
kolejne dziecię grudnia na scenę wkroczyło
leniwie
spóźnione nieco słońce wdrapało się na
chmury
dwa wróble obudzone dziwiły się
piskliwie
gdzie podział się tej nocy świat nasz
ponury
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.