Zima
Wyglądam przez okno, patrzę przez szybę,
Ubieram kurtkę i buty, zamykam drzwi
idę...
Wychodzę z klatki, na domiar tego,
Mam iść dziś w prawo, czy może w lewo?
Idę przed siebie, tak wszędzie biało,
Minąłem dwa bloki, srogo zawiało!!!
Z nieba sypnęło, płatkami śniegu,
Z wolnego marszu, przyszło do biegu.
Biegnę przed siebie, lekko oddycham,
Ciepło mi w nogi, zębami zgrzytam.
I w oczy ciągle prószy śnieg,
I zmusza mnie, bym szybciej biegł.
Pod starym drzewem, na dachu śmietnika,
W pierzastym puchu, siedzi wróbli kilka.
I marzę by teraz, wrócić do domu,
By przy kominku, ogrzać się w płomieniu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.