Zima nad rzeką
Nemezis bloog wp.pl
Bywało zimą coś pięknego nad rzeką
że mgła się wiła i nic nie widać daleko
cały jej nurt spowiła wełniana tajemnica
której wzrok nie jest w stanie dosięgnąć
opary się snują niczym skłębione zjawy
ponad krzaki ustrojone lodową biżuterią
Nieubłagana, czarnobrewa pani zimności
w twoje ciche oczy krąg słońca się
wtopił
szeptem ust u płonnej źrenic ciemności
znam wrota zgliszcz nadchodzącej nocy
bom jak Orfeusz płochą myślą się
wsłuchał
w twój zimny nurt zastygły na krosnach
I duszę mi skradłaś w tej szarej
poświacie
srebra cieniem na twej białośnieżnej
szacie
jak słońce, co gasło gnuśnym wód odmętem
serce mi wpadło, spłynęło w przepaść
bogatą
utonęło tą rzeką przyzwyczajoną do bólu
a księżyc blado łzawił, wysoko nad lasem
Komentarze (5)
Fajny, przyrodniczy wiersz pozdrawiam;)
Jedni kochają las inni góry a Ty pokochałeś rzekę i
serce swoje jej oddałeś, bardzo piękny wiersz, jestem
zauroczony obrazem krzaków wystrojonych w zimową
biżuterię... pozdrawiam i głos swój na wiersz stawiam
Bardzo rozmarzony, podoba się :) Pozdrawiam serdecznie
+++
Te mgły wszędobylskie :-) ładnie :-)
Twój wiersz potrafi prawdziwie rozmarzyć pozostawiając
w pamięci opisywane widoki.
Pozdrawiam:)
Marek