ZIMNE
zimne gwiazdy
szepczą przerażeń
ciche opowieści
ciemność otacza
rozbierając z pewności
obolały życiem uśmiech
zapachniony twoim ciałem
piszę myślami do księżyca
pochwalne wersy
przeciągasz się słowami
po tafli skostniałego serca
piękniejesz odbiciem ust
budzi się ryk dnia
nadal nie znam twojej skóry
upokarzany depilacją perfum
staczam się w niepamięć
słodkie objęcia pieszczą
wytrzymałości granice
do kolejnego seryjnego
wieczora
Wędrowiec Pustyni
Komentarze (15)
a jednak...standaryzacja zachowań. Płytkość
zachowań...wyuczenie pewnych odruchów...stąd
seryjność. Dlatego uciekam. Ale uwolnioć sie nie mogę
więc kolejny wieczór powróci. Niczym wyreżyserowany
spektakl. Tak pomyślałem. Prezewidywalność. Oczywiście
nie pije tu do nikogo...chociaż stolica mojego
województwa i mieszkająca...
"Seryjny wieczór" co to takiego,
tak sobie myślę, chyba nic złego?
Pozdrawiam Wędrowcze.
dzięki! :)
podoba mi się wiersz:)
dziękuję serdecznie :)
Bardzo urokliwy wiersz, pzdr
Ciemność i samotność zawsze lęk budzi, a żar tego lęku
tylko miłość ostudzi...
Drogi Wędrowcze Pustyni.
Z dużą uwagą czytam bardzo
poetyczne i metaforyczne poszcze-
gólne sentencje niebanalnego
tekstu wiersza.
Miłego dnia.
Jako astronoma wszystko, co o gwiazdach mnie
fascynuje, pozdrawiam :)
cóż..tak wyszło...;)
skostniałe serce, niepamięć, ciemność- pesymistycznie.
thxy Zefir :) Również miłego Tobie.
ładny pozdrawiam
Dzięki Elu...po raz wtóry cieszę się :)
Seryjne wieczory - podobne do siebie - może
nawracającymi myślami zawartymi w wierszu?
Podoba mi sie wiersz.
Pozdrawiam, Wędrowcze. :)