Zimowa rozmowa
Nie mówię nic. Nie ma sensu.
Patrzę przez okno: pada śnieg
Ponoć milczenie to przywilej mężczyzn
A ja tak chętnie bym się go zrzekł.
Wciąż tylko słowa.
Biało. Śnieg.
Zamarznięta woda.
Zimno. Mroźno.
Jadą sanie.
Konie. Kulig.
Zimowych słów zwariowany taniec.
I tak nie słuchasz.
Szkoda. Żal.
Ciężko zamilknąć.
Szaro. Wieczór.
Patrzę na Ciebie.
Niebiesko. Noc.
Na koniec wreszcie:
Kochałem Cię...
Zdziwienie:
Mówiłeś coś?
Mhm. Spójrz. Księżyc znów pękł...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.