Zjawisko
Piękno kobiece karmione tęczą
Opuszkami zamyka me oczy
Wargi wezbrane suto miłością
Kładzie na brzegu mej duszy
Zaprasza miękko gestem na łoże
Wypręża się w koci grzbiet
Uśmiechnietymi oczami jak morze
Oblewa ciało wartkim czyniąc dech
Językiem robiąc wyłom w murze,
Dwóm duszą łaknącym lewitowania.
Szepcze włosom mym i skórze,
Że po zachodach naj są świtania.
Mając drzwi ciał naszych otwarte
Wyciągamy ramiona i palce pragnień
Zapisując czystą przeżyć kartę
Ckliwymi uściskami jasnych sumień
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.